
7 powodów, dla których nie możesz schudnąć
Witam wszystkich bardzo serdecznie. Zapraszam na 7 powodów, dla których nie możesz schudnąć. Ostatnio pisałem o możliwości utraty tkanki tłuszczowej bez liczenia kalorii. Dzisiaj o czynnikach, które utrudniają nam ten proces. Jeśli możemy to mamy do Ciebie ogromną prośbę. Jeśli artykuł ten spodobał Ci się i uważasz, że wyniesiesz z niego wiele cennych informacji – pokaż to swoim znajomym. Kliknij przycisk: Udostępnienie.
Nie zajmie Ci to wiele czasu, a może pomożesz komuś kto boryka się z nadwagą. Oczywiście nam również sprawi to wielką frajdę, bo nie da się ukryć, piszemy dla Was. Im więcej osób wie o naszym istnieniu – tym szerszy zasięg. Liczymy na Wasze konstruktywne komentarze.
Redukcja tkanki tłuszczowej to skomplikowane zagadnienie, które wymaga zastosowania odpowiedniej strategii żywieniowo – treningowej. Musicie wiedzieć, że czasie odchudzania można popełnić wiele błędów. W dłuższej perspektywie mogą narobić one wiele szkód w naszym organizmie. Nie popełniajcie błędów, które mogą odbić się negatywnie na Waszym zdrowiu. Wielu naszych podopiecznych zauważa, że wraz z utratą tkanki tłuszczowej poprawiają im się parametry zdrowotne. Oto nam przede wszystkim chodzi, by połączyć przyjemne z pożytecznym. Zapraszamy wszystkich chętnych do współpracy. Dołącz do grona naszych zadowolonych podopiecznych.
1. Błędy Żywieniowe
Najwięcej błędów popełnianych jest w zakresie żywienia. Z treningiem zazwyczaj nie ma kłopotu, bo każdy jest w stanie wygospodarować 4-5 h na aktywność w ciągu tygodnia, nawet osoba pracująca po 12h dziennie. Problem sprawia przestrzeganie zasad żywieniowych. Oto lista najczęstszych błędów:
A) Nie trzymanie się założeń dietetycznych
Ułożenie diety to jedno, a jej przestrzeganie jak pokazują realia to drugie. Wiele osób myśli, że plan żywieniowy, który ułożył dietetyk jest jakby dodatkiem do naszego żywienia. Wierzy, że fundamentem będzie ten plan, ale również mogą pojawiać się produkty z poza tej listy – nic bardziej mylnego. Założenia mają być przestrzegane dosłownie w 100%. Dodanie nawet jednego produktu, czy też dania może wiązać się z tym, że bilans kaloryczny zostanie przekroczony.
B) Brak deficytu kalorycznego
Podstawą każdej diety odchudzającej będzie utworzenie deficytu kalorycznego. Szerzej o tym napisałem tutaj:
Jeśli Wasz organizm do utrzymania swojej wagi potrzebuje 2000 kcal, a dostarczycie mu 1700 kcal to wtedy możecie myśleć o utracie tkanki tłuszczowej. Organizm te 300 kcal będzie musiał sobie zrekompensować, pozyskując energię np. z tkanki tłuszczowej, by mógł normalnie funkcjonować. Tak to w skrócie wygląda jeśli chodzi o pozbywanie się zbędnego balastu. Jeśli natomiast spożywacie 2000, bądź też więcej – nie możecie myśleć o odchudzaniu, gdyż nadmiar zostanie odłożony , najczęściej w postaci tkanki tłuszczowej, bądź też mięśniowej – jeśli aktywnie trenujecie.
C) Weekendowe obżarstwo
Na plan żywieniowy zawsze warto spojrzeć w szerszej perspektywie. Wyobraźmy sobie taką sytuację. Przychodzi do mnie podopieczna, której zależy na utracie tkanki tłuszczowej. Jej całkowite zapotrzebowanie kaloryczne (czyli tyle energii jej organizm potrzebuje do zachowania swojej wagi) wynosi 2100 kcal. Układam jej plan żywieniowy, który zakłada utworzenie deficytu kalorycznego – 1800 kcal. Aby pozbyć się kilograma tkanki tłuszczowej musimy utworzyć deficyt kaloryczny rzędu 7800 kcal (oczywiście strasznie skrótowo, bo jest wiele czynników, które mają wpływ na nasz metabolizm – nie czas na to).
Na dietę należy patrzeć szerzej, w aspekcie tygodniowym, nie dniowym. 2100 kcal – 1800 – dziennie tworzymy -300 kcal deficytu co w skali tygodnia da nam 2100 kcal. W ciągu miesiąca jesteśmy w stanie zgubić ok. 1 kg tkanki tłuszczowej przy założeniu, że jesteśmy zdrowi. Szału nie robi, co? Niestety nie jesteśmy w stanie pewnych procesów przyspieszyć, ale wracając do meritum. Nasza podopieczna ślicznie przestrzega założeń w dzień powszedni, ale zaczyna się weekend i pojawią się problemy, bo nagle okazuje się, że w sobotę pojawił się Mc Flurry (~165 kcal) i 3 malusie cheeseburgery (~900 kcal). Oczywiście zapomniałem że jeszcze zjadłam paczkę chipsów, ale tych najmniejszych (gdzie więcej jest powietrza, niż chipsów), W 90 g mamy ok. ~460 kcal, aaa no i z koleżanką wypiłam kawę ze Starbucksa (430 kcal), dawno się z nią nie widziałem to co miałam zrobić – odmówić jej? Natomiast niedziela była pod względem dietetycznym idealna.
Teraz siadam do obliczeń – dieta była przestrzegana wzorowo – wszystkie posiłki zostały zjedzone, ale pojawiły się małe grzeszki . Nasza podopieczna potrzebuje 2100 kcal, by utrzymać swoją wagę. 1800 kcal x 7 (dni tygodnia) = 12600 kcal + 165 (mcflurry) + 3x cheeseburger (900 kcal) + chipsy (460 kcal) + kawa (430 kcal) = 14555 kcal / 7 = 2079 kcal. Super, mimo wszystko jesteś wciąż na deficycie kalorycznym, dokładnie 21 kalorii na minusie. Do pozbycia się kilograma tkanki tłuszczowej potrzebujesz 333 dni. Gratulacje. W praktyce 6 dni były wzorowe, a tak naprawdę tym jednym dniem popsuliście sobie cały tydzień przestrzegania założeń dietetycznych. A to tylko jeden dzień w tygodniu.
D) Jałowa dieta
Kaloria nie jest równa kalorii. Jest to prawda oczywista, której nie trzeba chyba wyjaśniać. Częstym problemem osób będących na diecie jest źle zbilansowana dieta i to pod wieloma względami. Często liczba kalorii się zgadza, ale podaż witamin i minerałów już niekoniecznie. Nie da się ukryć, odchudzanie i przebywanie na deficycie kalorycznym nie jest zdrowe dla organizmu. Przebywanie w dłuższej perspektywie na diecie ubogiej w energię oraz składniki odżywcze może spowodować wiele komplikacji natury zdrowotnej. Warto celować w żywność o wysokiej gęstości odżywczej, czyli takiej, która dostarcza mało energii, natomiast dużo składników odżywczych (np. warzywa, owoce).
Kolejna kwestia to rozkład posiłków. Często zdarza się, że na śniadanie jemy płatki owsiane z owocami. Jest to posiłek, który składa się w głównie z węglowodanów i brakuje tam białka oraz zdrowych tłuszczy. Sprawi to, że po 2-3 h jesteście dalej głodni, gdyż taki posiłek nie będzie nas długo sycił. Jeśli jesteście w pracy, szkole to będzie Was ciągnęło na przekąski, a zazwyczaj te przekąski to nie papryka, ogórek tylko wysokoenergetyczne pierdoły, które przepięknie zwiększają Wasz pułap energetyczny. Do takiej owsianki można dodać miarkę odżywki białkowej, orzechy, wiórki kokosowe i gwarantuje, tak szybko nie zatęsknicie za kolejnym posiłkiem
Jeśli Wasz organizm potrzebuje np. 130 g białka, 200 g węglowodanów i 60 g tłuszczy to podzielcie to na ilość posiłków (np. 4) i da Wam to 32.5 g Białka, 50 g Węglowodanów i 15 g Tłuszczy na każdy posiłek – o wiele wygodniej, a i organizm będzie dostarczał stałej ilości kcal – oczywiście nie jest to wymogiem, bo można mieć każdy posiłek w innej konfiguracji (ja tak często mam), ale ja mam tyle kalorii w diecie, że już zapomniałem co to jest uczucie głodu.
E) Zbyt mało kalorii w diecie
Żeby chudnąć trzeba jeść mniej – logiczne, co nie oznacza wcale, że mamy głodować poprzez wprowadzenie gigantycznych restrykcji kalorycznych. Jeśli chodzi o tempo z jaką organizm może pozyskiwać energię z tkanki tłuszczowej to jest ono ograniczone. Wg. badań jesteśmy w stanie pozyskać ok. 69 kcal na kilogram tkanki tłuszczowej. Pokażę Wam to najlepiej na przykładzie mojej podopiecznej:
Waga Agnieszki: 80 kg
– Poziom tkanki tłuszczowej: 30% (24 kg tkanki tłuszczowej)
– Wartość energetyczna 1 kilograma tkanki tłuszczowej – ok. 7830 kcal
– Energia jaką dziennie jest w stanie organizm pozyskać z 1 kg tkanki tłuszczowej – 69 kcal
– 24 kg tkanki tłuszczowej x 69 kcal = 1656 kcal dziennie (Organizm tyle jest w stanie pozyskać w ciągu dnia z 1 kg tkanki tłuszczowej)
– W wymiarze tygodniowym natomiast – 1656 kcal x 7 = 11592
– 11592 / 7830 kcal = 1.48 kg (Tyle maksymalnie można zrzucić tkanki tłuszczowej w skali tygodnia), co miesięcznie da Wam ok. 6 kg (Oczywiście w przybliżeniu)
Jeśli więc pierwszego tygodnia zrzuciłaś 5 kg to zastanów się, czy przypadkiem nie robisz sobie pod górkę. Reszta kilogramów to na pewno nie jest tkanka tłuszczowa, a np. tkanka mięśniowa, która jest fundamentem jeśli chodzi redukcję tkanki tłuszczowej. O tym szerzej opowiem zaraz przy błędach treningowych (Trening Cardio > Trening Siłowy). Jeśli z obliczeń wyjdzie Wam, że Wasza podstawowa przemiana materii wynosi 1350 kcal to nie możecie schodzić poniżej tej wartości, za żadne skarby. Jeśli ktoś ułożył Wam taką dietę to niestety nie dba o Wasze zdrowie, a chce po prostu wywołać szybki efekt WOW, bo waga poleci ekspresowo. W 99.9% przypadków wróci ona do nas z nadwyżką i pogorszeniem warunków metabolicznych. Kiepska sprawa. Myślę, że najlepszym rozwiązaniem będzie utworzenie deficytu rzędu 300 kcal i monitorowanie postępów (miara krawiecka, lustro) i dokonywanie zmian.
2. Błędy Treningowe
Trening siłowy jest najlepszym narzędziem do kształtowania sylwetki, w tym także najskuteczniejszym w walce z oporną tkanką tłuszczową. Istnieje coś takiego jak podstawowa przemiana materii, czyli jest to ilość energii jaką musimy dostarczyć aby podtrzymać podstawowe funkcje życiowe (m.in. oddychanie, wydalanie, wzrost, rozmnażanie). Osoby trenujące siłowo, które dbają oto, by rozwijać tkankę mięśniową mają PPM większą od osób, które nie robią nic albo jedynie uprawiają wysiłek o charakterze tlenowym. Trening oporowy kształtuje sylwetkę, nadaje jej korzystny kształt, więc jest to fundament zdrowego odchudzania. Lista najpopularniejszych błędów, które popełniają osoby pragnące kształtować sylwetkę
A) Trenowanie na pół gwizdka
To, że jesteś na siłowni 4x w tygodniu nie oznacza wcale, że tkanka tłuszczowa ucieknie samoistnie. W sumie chciałbym bardzo, aby każdy chociaż te 4 h znalazł w tygodniu na aktywność fizyczną, bo często z tym jest problem. Oczekujemy spektakularnej sylwetki, a chcemy włożyć w ten proces minimum wysiłku. Osobiście uważam, że jest to najczęstszy problem. Z czego on wynika? Może z tego, że za bardzo kładzie się nacisk na rolę żywienia, mówiąc, że 70% sukcesu to Dieta, a 30% Trening.
Nic bardziej mylnego. Takie nastawienie na pewno nie motywuje do przeprowadzania naprawdę wymagających sesji treningowych. Ile to już na siłowni widziałem osób, które w jednej ręce trzymały telefon, przeglądając Instagrama – a w międzyczasie robiły serię z zapasem 15 powtórzeń. To tak naprawdę nie jest trening, a wydłużona rozgrzewka. Dlaczego tak się dzieje? Może dlatego, że za często oglądane są filmy ulubionych fitnessiar, które na filmach pokazują ćwiczenie w taki sposób, by wykonać ja w 100% dokładnie, by przypadkiem makijaż nie spłynął. No i by się nie zmęczyć przy okazji, bo jak to będzie później wyglądać w social media.
Chyba każdy wie jak wygląda twarz człowieka robiącego np. przysiad ze sztangą, jak sztanga niemal miażdży Ci plecy od ciężaru. Mówię tutaj głównie o kobietach, które zazwyczaj nie przykładają się do treningu siłowego. Na treningu ma być ogień, założenia mają być realizowane na 100%. W ostatnich seriach ma dochodzić do upadku mięśniowego, czyli do momentu, w którym nie jesteś w stanie ruszyć sztangą. Zwłaszcza Panie powinny sobie to wziąć do serca, gdyż macie o wiele gorsze warunki hormonalne, niż my Panowie, więc musicie trenować ciężej. Zresztą Panów też to dotyczy. „No pussies”, jak to mawiał Dorian Yates.
B) Rutyna treningowa
Rutyna dopada każdego. Trening warto co jakiś czas zmieniać. Nie mówią oczywiście o testowaniu każdego planu z gazetki Musculara, czy rozpiski treningowej z Instagrama. Organizm nie lubi stagnacji, więc nie możesz trenować cały rok tak samo. Prędzej, czy później zaadoptujemy się do wysiłku, o ile jesteś w stanie notować ciągły postęp (o tym zaraz). Jeśli nie jesteś w stanie już wycisnąć z Twojego planu ani kropelki soku, czyli nie możesz zwiększyć intensywności to myślę, że czas na zmianę rozpiski treningowej. Na pewno głupotą jest zmiana planu co 2 tygodnie, gdyż ciężko będzie dokonać progresu siłowego w podstawowych ćwiczeniach. Jeśli natomiast chodzi o trening intuicyjny to warto go zostawić osobom, które mówiąc kolokwialnie zjadły zęby na tym sporcie. Początkujący powinni działać wg. sztywnych reguł.
C) Brak periodyzacji treningowej
Nowa rozpiska treningowa nie przyniesie wymiernych korzyści, jeśli nie będzie uwzględniona w niej periodyzacja. Stale z tygodnia na tydzień powinny zachodzić zmiany parametrów treningowych. Mamy szereg opcji na zwiększania intensywności treningowej. Zwiększamy wagę dźwiganych przez nasz ciężarów, dodajemy liczby powtórzeń, skracamy czas przerwy między seriami, wydłużamy fazę negatywną itd. Podczas jednego okresu pracujemy nad siłą, drugi poświęcony jest szeroko rozumianej wytrzymałości . Nie jesteśmy w stanie wybudować domu bez odpowiedniego naszkicowanego planu. Z budową konstrukcji zwanej sylwetką jest podobnie. Wszystko musi mieć jakąś koncepcję. Jeśli trenujesz w ciemnio licz się z tym, że te efekty przyjdą o wiele później.
D) Trening cardio > Trening siłowy
W wielu badaniach udowodniono, że to trening siłowy jest najskuteczniejszy w kontekście kształtowania sylwetki. Jeszcze lepszym pomysłem jest połączenie kilku form treningu (trening siłowy, cardio, HIIT). Dużo osób z obawy o rozwój tkanki mięśniowej (głównie kobiety) nie rusza ciężarów, a jest to kardynalny błąd. Korzystanie jedynie z maszyn cardio sprawi, że spowolnicie sobie Podstawową Przemianę Materii. Trening aerobowy nie stymuluje w żaden sposób tkanki mięśniowej do rozwoju, więc znaczna część tego co utracicie z kilogramami to beztłuszczowa masa mięśniowa. Im macie jej mniej tym gorzej dla Was. Dlaczego moi podopieczni, którzy pracują ze mną przez kilka miesięcy są w stanie utrzymać swoją wagę po zakończeniu współpracy (ewentualnie 1-2 kg dojdzie), często porzucając diety, które im ułożyłem? Bo zyskały tkankę mięśniową, która sprawia, że wydatkują oni więcej energii. Nawet śpiąc i nie ruszając się.
A jak jest z osobami, która zazwyczaj tylko biegają i mają ogromny deficyt kaloryczny? Waga drastycznie spada, początkowo jest wielki zachwyt,. Wraz z utratą beztłuszczowej masy ciała nagle okazuje się, że te 1200 kcal, które mieliśmy na początku to za mało, by dalej waga schodziła, więc co robimy? Ucinamy dalej kalorii, albo dokładamy wysiłku. Zachodzą niekorzystne zmiany hormonalne w naszym organizmie, w sumie nic dziwnego. Jedząc mało i uprawiając wielogodzinne cardio doprowadzamy do patowej sytuacji (hormon stresu niesamowicie szybuje do góry) Jesteśmy w sytuacji bez wyjścia.
Taka sytuacja nie trwa jednak długo, bo organizm nie jest w stanie wytrzymać tak długi okres czasu na nieustannym głodzie. Zaczynamy myśleć o jedzeniu, czasem nawet śnić. Nie ma bata, by wytrzymać tak długo, więc bardzo szybko wracamy do starych nawyków żywieniowych. Tylko, że tym razem posiadamy już mniej tkanki mięśniowej, niż na starcie, więc jesteśmy w o wiele gorszej sytuacji. Za parę miesięcy powtórzymy ten schemat i tak w sumie można odchudzać się całe życie, nigdy nie osiągając swojej wymarzonej wagi. Warto korzystać z cardio, ale musicie traktować go jako dodatek do treningu siłowego.
E) Maszyny > Wolny ciężar
Tak samo jak z cardio. Warto z nich korzystać, ale nie można opierać swojego planu tylko i wyłącznie na maszynach. Ja wiem, że o wiele łatwiej jest wycisnąć nogami platformę, czy prostować nogę w siadzie, niż zrobić bułgarski przysiad ze sztangielkami, czy zrobić Martwy Ciąg ze sztangą. Tu nawet nie chodzi o większą efektywność ćwiczeń z wolnym ciężarem, ale i o zdrowie i sprawność. Maszyny troszkę upośledzają nasz organizm, gdyż wyznaczają tor ruchu za Ciebie. Robisz przysiad ze sztangą na suwnicy Smitha? Spróbuj zrobić przysiad z tym samym ciężarem, ale już bez pomocy prowadnicy. Czujesz różnicę? Zrób 4-5 serii, a o wrażeniach opowiesz jutro, ewentualnie po 48h, gdy przyjdzie obolałość mięśniowa. Sam bardzo często korzystam w pracy z podopiecznymi z maszyn, jest to na pewno ciekawe urozmaicenie z którego warto korzystać, ale trzon treningu to wolny ciężar – zawsze.
3. Słaba organizacja czasu
Od słabej organizacji czasu wszystko się tak naprawdę zaczyna. Ile to już razy słyszałem, że ja to bym chętnie była na tej diecie, ale nie mam czasu na przygotowanie posiłku. No jasny szlak mnie trafi. Przygotowanie posiłków na cały dzień zajmuje mi dosłownie 1h. Jeśli ktoś lubi monotonię to ogarnie to wszystko w 45 minut. Na przykładzie mojej diety opowiem ile to zajmuje. Pierwszy posiłek to jajecznica z boczkiem, bułką grahamką i warzywami. Wbicie 4 jajek, umycie i pokrojenie warzyw (papryka, cebula, pomidor) i boczku, a następnie usmażenie to dosłownie 10 minut. W między czasie jak robię śniadanie wbijam do pojemnika 4 jajka, płatki jaglane, odżywkę białkową, cynamon, banana i mieszam mikserem – jeszcze szybciej, niż jajecznica.
Śniadanie i II Śniadanie robię w tym samym czasie, więc mija 15 minut, a ja jestem już na półmetku. Najwięcej problemów jest z posiłkami obiadowymi. Wyjąć filet z piersi kurczaka, czy tam polędwicę wieprzową, wołową – zależy co wpadnie pod rękę. Umycie, pokrojenie na kawałki, przyprawienie, dorzucenie warzyw, pilnowanie na gazie, mieszanie, doprawianie itd. To myślę, że 30-40 minut. Z tym, że można byłoby o wiele prościej to przygotować. Nie bawić się w krojenie tylko wrzucić przyprawiony filet na patelnię, obrać szybko marchewkę, paprykę, w międzyczasie ugotować ryż, kaszę, czy też makaron i gotowe. 30 minut i mam kolejne 2 posiłki, czyli zmieściłem się w 60 minutach. Mam jeszcze 5 posiłek, ale składa on się z odżywki białkowej i owoców, więc nawet tego nie liczę, bo wsypanie proszku do shakera i wymieszanie to 2 minuty roboty.
Nie jesteś w stanie poświęcić 60 minut na przygotowanie posiłków? Mógłbym się zgodzić jeśli dana osoba pracowałaby na 2 etaty, spędzając w robocie 16h. Pracując nawet 12h dziennie, czyli od 8 do 20 – mamy jeszcze z 2-3h na to, by ogarnąć sobie posiłki na dzień następny. A jeszcze mądrzejsi robią sobie obiad i kolacje na 2-3 dni do przodu, więc tak naprawdę zostaje Wam przygotowanie śniadania i II Śniadanie – 15 minut. Są to najczęściej wymówki osób, które lubują się w szukaniu usprawiedliwień.
Przeanalizuj dokładnie na co tracisz najwięcej czasu w ciągu dni, usiądź – zrób notatki. Być może te 30 minut przeglądania Facebooka, czy też 60 minut serialu można wygospodarować inaczej, lepiej. Ewentualnie zrobić jedno i drugie za jednym zamachem. Nie mam czasu, by potrenować 3-4h na siłowni w tygodniu? Połącz trening siłowy z treningiem domowym. Siłownie otwarte są praktycznie cały tydzień. 2 treningi siłowe zrób w sobotę i niedzielę, a 2 treningi (np. cardio + interwał) zrób w dzień powszedni, zaraz po przyjściu z pracy.
4. Brak higieny snu
Tak często szukamy suplementów poprawiających naszą regenerację. Szukamy magicznych pigułek, które sprawią, że wstaniemy wypoczęci, a prawda jak to często bywa jest bolesna. Zacznij spać, popraw jakość snu. Znam życie, nikt nie każe Wam spać po 8-9h, bo to nierealne, ale te 6-7h to absolutne minimum. Co się stanie jeśli nas sen trwa krócej. Dochodzi do zaburzeń hormonalnych. W czasie snu nasz organizm wydziela wiele hormonów, m.in leptynę (hormon sytości) oraz, grelinę (hormon głodu). Jeśli śpimy mniej – maleje poziom sytości oraz rośnie głód, gdyż grelina stymuluje apetyt. Wiążę się to z tym, że osoby niewyspane spożywają po prostu więcej kalorii. Nnajczęściej w postaci słodkości. Z tego powodu proces redukcji tkanki tłuszczowej będzie utrudniony.
Grelina oraz Leptyna to jedno, ale mamy także kortyzol (hormon stresu), który w nadmiarze negatywnie wpływa na proces kształtowania sylwetki. Człowiek niewyspany to człowiek rozdrażniony, łatwiej denerwujący się, działający pod wpływem stresu. Panie wiedzą najlepiej, często ten stres czymś się zajada. Zarywanie nocek skutkuje także spadkiem koncentracji, co sprawi, że nasze treningi będą o wiele gorsze. Ma to rownież wpływ na kompozycję sylwetki. Także warto spać.
Bardzo ciekawe badanie przeprowadzone było na studentach uniwersytetu Stanford. Grupą badaną byli koszykarze, w sile wieku (20 lat). Przed badaniami spali oni ok. 6.6h, natomiast podczas próby testowej – ok. 8.5h. Wiecie co się stało? Poprawiły im się wyniki sportowe. Skuteczność rzuty za 3 punkty wzrosła o 9.2%, rzutów wolnych o 9%, zaś sprint średnio o 0.7 sekundy. O zwycięstwie w zawodach często decyduje 0.1 sekundy. Myślę, że warto się nad wynikami tego badania zastanowić
5. Brak wiary we własne możliwości
Dopóki walczysz, jesteś… dość. Nie chce tutaj bawić się w coacha motywacyjnego, bo nie tym się zajmuje. Wiele moich podopiecznych przychodzi do mnie nastawione bardzo negatywnie do swojego ciała oraz do sytuacji w której się znajdują. Podczas rozmowy dochodzę do wniosku, że tu nie tylko pomoc trenera przydałaby się, ale także psychologa, czy członka rodziny, który podniesie daną osobę na duchu. Pozytywne podejście jak wiemy jest kluczem do sukcesu. Bo jeśli z optymizmem patrzysz na świat to nawet chwilowe porażki nie będą w stanie Cie zatrzymać. Ciężko mi tu doradzać, więc troszkę poleje wody, ale myślę, że każdy z nas ma w swoim życiu chwile radosne, gdy jego starania przynosiły pożądany efekt. Na tych sytuacjach bym się skupił, bo jednak są momenty w naszym życiu, w których wychodzi nam dosłownie wszystko, więc jednak można.
Brak wiary w siebie wiąże się najczęściej ze źle obranej strategii treningowo – żywieniowej. Próbujemy odchudzać się na własną rękę, nie mając odpowiedniej wiedzy z tego zakresu. Nie wychodzi nam to i zamiast schudnąć, tyjemy bardziej. Nie jest to motywujące, prawda? Narzekamy na genetykę, wkurwiamy się z własnej nieudolności. Jest to mały krok do depresji. Warto poszukać specjalisty, który jest w stanie Ci pomóc. Wraz z utratą wagi wzrośnie pewność siebie, ale czy od razu będziesz mogła przenosić góry? Wątpię w to, gdyż zapewne te poczucie braku wiary w siebie gromadziłaś/eś wieloma miesiącami, a nawet latami. Może być to natomiast dobry krok ku temu, by przeobrazić się w osobę pewną własnych możliwości. No bo jeśli ty w siebie nie wierzysz to kto ma to zrobić?
6. Brak cierpliwości
Cnota, która jest obecnie na wymarciu. Brakuje nam jej zdecydowanie, chcemy wszystko teraz, niemal na gwałt. Kształtowanie sylwetki to długotrwały proces. Jak wcześniej wyjaśniałem, organizm ma ograniczone możliwości pozyskiwania energii z tkanki tłuszczowej. Tego procesu nie da się naturalnie przyspieszyć, więc już na starcie warto uzbroić się w cierpliwość. Oszczędzicie sobie zmartwień. Wyznaczajcie sobie krótkoterminowe cele, 3 miesięczne. Myślę, że na tyle starczy wam ikry i motywacji, by przetrzymać ten okres. W ciągu 90 dni można wykonać gigantyczną robotę, co często pokazuje Wam wrzucając zdjęcia moich podopiecznych. Potem niestety te efekty zwalniają i dopiero zaczyna się zabawa. To tak jak na studiach, chętnych jest wielu, ale nie każdy kończy z tytułem, łamiąc nogi przy okazji pierwszej sesji. Zależy jeszcze ile tej tkanki tłuszczowej musimy zrzucić, bo jeśli ktoś ma 130kg i 40% tkanki tłuszczowej to ogarnięcie sytuacji zajmie mu szmat czasu. Przygotujcie się na wielomiesięczną pracę.
7. Brakuje Ci entuzjazmu
W pogoni za upragnioną sylwetką przyda Ci się coś takiego co nazywamy pasją, czyli ten entuzjazm z wykonywania jakiejś konkretnej czynności, która sprawia Ci niewątpliwą przyjemność. Coś do czego nie trzeba Ciebie zmuszać. To odróżnia ludzi, którzy osiągają w danej dziedzinie sukces od chwilowych sympatyków, porzucających swoje zamiłowania z chwilą pierwszej porażki. Nie wierzę, że istnieją sportowcy na świecie, które osiągają sukces w dyscyplinach, których nie znoszą uprawiać. Można nie znosić wielogodzinnych treningów wykraczających poza bariery ludzkiej wytrzymałości, ale uczucie tuż po zrealizowaniu założeń treningowych – coś nie do opisania. Jest to uniwersalna zasada, nie dotycząca jedynie odchudzania.
Jeśli nie lubisz ćwiczyć to brak entuzjazmu sprawi, że Twój zapał do pracy nad sylwetką zgaśnie szybciej niż zapłonął. Łatwo powiedzieć to osobie, która od dziecka przejawia zamiłowanie do sportu, a inaczej komuś kto przeleżał większą część swojego życia. Co wzmaga entuzjazm? Chciałbym dać Ci poradę w stylu: oglądaj filmy motywacyjne, inspiruj się historiami ludzi sukcesu, zapisz się na grupowe zajęcia fitness itd. Te drewienko, które podsyci ten żar musisz odnaleźć sam/a. Można podejść do tego tematu na dwa sposoby.
A) Podejście zdroworozsądkowe.
Wyobraźmy sobie, że cierpisz na otyłość kliniczną, jesteś jednym krokiem nad przepaścią metaboliczną. Co możesz zrobić? Przeczytaj o problemach zdrowotnych, które Ciebie czekają, o ile już nie cierpisz na niektóre schorzenia. Czy chcesz przedwcześnie zejść ze sceny? Powiem tak. Jeśli Twoje zdrowie nie motywuje Cie do zmiany nawyków żywieniowych to myślę, że już nic nie jest w stanie przekonać Cię do tego.
B) Samodoskonalenie
Trenujemy, by czuć się wspaniale, by nasze sylwetki prezentowały się korzystniej, by być zdrowsi, silniejsi, wytrzymalsi. Po prostu lepsi. Jeśli tęsknisz za okresem, w którym mogłeś założyć swoje ulubione ubrania, które leżą obecnie w szafce i czekają na lepsze czasy – spoko. To jest ta motywacyjna iskierka, która może wzniecić ogień. Jeśli musisz poprawić się w podciąganiu na drążku, bo zaraz masz testy sprawnościowe do wojska, a brakuje Ci kilku powtórzeń do spełnienia warunków? To jest właśnie motywacja, która powinna popchnąć Cie do działania.
Problem polega jednak na tym, że motywacja nie jest nam dana raz na zawsze, to znaczy, że każdego prędzej czy później dosięgnie apatia. Nieważne jak mocno coś kochasz – w końcu przyjdzie efekt znużenia, wypalenia. Twoim zadaniem jest szukanie tej motywacji na każdym kroku. Jeśli Twoją motywacją jest zrzucenie 3 cm w talii, bo tyle brakuje Ci by zapiąć guzik w spodniach – ok, co się stanie jednak w momencie gdy tego już dokonasz? Umiejętne wyszukiwanie „podsycaczy” to klucz do nieustannej pracy nad samym sobą, nawet w momentach jesiennej chandry.