
Napoje typu „zero” – Czy pomagają podczas odchudzania?
Napoje typu zero i słodziki były już przedmiotem wielu dyskusji. Dzisiaj postaram się podejść do tematu troszeczkę z innej strony. Nie będę poruszał tematów zdrowotnych i jaki wpływ mają zamienniki cukru na nasz organizm, gdyż większość badań przeprowadzana była na szczurach, nie na ludziach. Warto wstrzymać się jeszcze z ostateczną opinią i poczekać na rzetelne badania, które rzucą światło na ten temat. Na dzień dzisiejszy wiadomo tyle, że nie mają nic wspólnego ze zdrowym trybem życia.
Skupię się natomiast na tym, czy faktycznie substancje słodzące mogą nam pomóc podczas redukcji tkanki tłuszczowej, czyli wtedy kiedy nasz organizm spożywa mniej kalorii, niż faktycznie potrzebuje. Czy są pomocne, czy może wręcz przeciwnie – utrudniają nam pracę nad sylwetką? Zdania są bardzo podzielone i myślę, że nie da jednoznacznie się tego ocenić, ale spróbuję.
Historia słodzików
Na samym początku warto troszkę powiedzieć o samej historii słodzików, bo jest ona niezwykle ciekawa. Podwaliny pod przyszły, wielomiliardowy zresztą biznes podłożyli wspólnie Ira Ramsen oraz Constatnin Fahlberg. Panowie szukając pochodnych smoły węglowej stworzyli wyjątkowo słodki płyn. I tak właśnie powstał Chocapic… wróć, Sacharyna, pierwszy sztuczny słodzik. Powstał efekt śnieżnej kuli, gdyż zaczęto wraz z upływem lat tworzyć kolejne, niskokaloryczne związki.

Ramsen i Fahlberg pewnie nie zdawali sobie sprawy z tego, jak wielkie będzie ich odkrycie. Może inaczej, jakie krocie będą zarabiać firmy, które w przyszłości będą chętnie korzystać z ich odkrycia. No bo to jest fakt, prawie połowa sprzedanych napojów gazowanych Coca Coli to produkty typu light. Można przypuszczać, że ta liczba będzie rosła, chyba, że pojawią się badania, które jednoznacznie stwierdzą: Spożywanie słodzików jest absolutnie niezdrowe. Jeśli okaże się, że są mocno szkodliwe to Panowie uczeni będą przewracać się w grobie.
Czy oszukamy mózg słodzikiem?
Cukier w nadmiarze jest zły, wiemy to. I nie mówię tu tylko o samych kaloriach, ale także o odpowiedzi organizmu, zwłaszcza hormonów na jego przyjęcie. Co natomiast ze słodzikami, które tej energii nie przekazują? Czy można je bezkarnie pić?
Sprawa jest dyskusyjna, gdyż nie ma obecnie badań, które jednoznacznie to ocenią. Z jednej strony substancje słodzące nie przekazują nam energii, więc bilans kaloryczny zostanie zachowany. Z drugiej strony nie dają nam one satysfakcji z ich spożycia, w przeciwieństwie do cukru. Tzn. my jesteśmy zadowoleni z tytułu wypicia np. Coli Zero, bo przypomina nam ona coś słodkiego. Radości tej nie otrzymuje jednak mózg. Badania rezonansem magnetycznym to potwierdzają. Czyli próbujemy go oszukać, dając mu substytut cukru, czegoś słodkiego. On jednak nie uznaje tego za słodycz i powstaje kłopot. Mózg będzie próbował sobie to jakoś zrekompensować, by uzyskać pełną aktywację ośrodka satysfakcji, pobudzając np. nasze zachcianki. Może to powodować zwiększenie liczby kalorii (nie z samego słodzika), ale z produktów, które spożyjemy po wypiciu ulubionego gazowanego trunku. Może tak być, ale nie musi. Wszystko zależy tak naprawdę od nas.
Podsumowanie
Nie spotkałem się z wynikami badań, mówiącymi, że napoje typu zero pomagają w procesie kształtowania sylwetki, a jeśli tak to różnicę są niewarte uwagi (błąd statystyczny). Produkty tego typu mogą nam pomóc, jeśli ich stosowanie idzie w parze z wykluczeniem produktów słodzonych zwykłym cukrem. Jeśli prowadzimy aktywny tryb życia i przestrzegamy zasad żywieniowych zakładających deficyt kaloryczny to tego typu napoje nie są w stanie nam przeszkodzić. Oczywiście należy zachować w tym wszystkim zdrowy rozsądek. Warto zaprzyjaźnić się z wodą mineralną, a napoje typu zero po prostu traktować jak zwykłych znajomych, z którymi widujemy się od święta.