
Skazani na zwycięstwo
Ostatnio w jednym z psychologicznych magazynów natknęłam się na artykuł poruszający kwestię pracy mózgu anorektyczek. Otóż z badań wynika, że osoby cierpiące na anorexia nervosa, posiadają całkowicie inne przewodnictwo nerwowe, w porównaniu do osób zdrowych. O co chodzi – wykazano, iż u osób cierpiących na anoreksję, odmowa jedzenia uruchamia ogromne pokłady dopaminy – neuroprzekaźnika odpowiedzialnego m.in. za dobre samopoczucie. Często u osób chorych obserwuje się także okresy wzmożonego „high’u”, wynikające z całkowitego zahamowania przyjmowania posiłków.
Można zatem zadać sobie pytanie, dlaczego ludzie wykazują tak skrajne postawy wobec odżywiania, a także uprawiania sportu? Można bowiem dokonać podziału na ludzi, którzy czerpią najwyższą przyjemność z dostarczania sobie prostych uciech: niezdrowych posiłków, używek, leżenia na kanapie. Są i tacy, którzy osiągają niemal duchowe spełnienie poprzez odmawianie sobie przyziemnych rozkoszy. Spójrzmy chociażby na mnichów czy ascetów – ich życiowym celem jest próba wspięcia się na pozacielesne wyżyny, właśnie poprzez post, czy fizyczne cierpienie. Niestety, dla większości ludzi, bariery w relacjach ciało-mózg, są nie do pokonania. Nawyki żywieniowe i modele spędzania czasu, wyniesione z domu rodzinnego, tkwią w nas niczym ciernie, skutecznie torując drogę do sukcesu.
Wyjątek natomiast stanowią osoby, którym udało się „przeprogramować”. Wśród większości sportowców następuje odmienna ekspresja neuroprzekaźników, dokładnie, jak u osób cierpiących na wyżej wspomnianą anoreksję. Zawodowi sportowcy czerpią bowiem satysfakcję i spełnienie poprzez katorżnicze treningi oraz reżim w spożywaniu posiłków. I tu dochodzimy do sedna, ponieważ ta wąska grupa przeszła pewien rodzaj przemiany. Polega ona na tym, iż poprzez ciężką pracę, ból i wyrzeczenia, generują tę „magiczną” wartość – przyjemność. Wynika ona zarówno z samego szlifowania charakteru (niemal umartwiania się), jak również z kwestii pobocznych, takich jak podziw otoczenia, wiara w siebie, wymarzona sylwetka. A przyjemność jest stymulantem, dzięki któremu stawiamy poprzeczkę coraz wyżej, nie rezygnując z obranej drogi. Mózg jest fascynującą machiną, jednak pracuje niemal niezależnie od nas. Dlatego większość populacji nie ma wpływu na to, czy owa głęboka, niemal chemiczna przemiana nastąpi i poprzez jakie działania będziemy odczuwali przyjemność.
Oczywiście, trening silnej woli działa cuda. Poprzez odpowiednie ćwiczenia motywacyjne oraz ustalenie rytmu dnia, można uzyskać zamierzone efekty. Pytanie – na jak długo. Do pewnego momentu wszystko realizowane jest zgodnie z planem, niespodziewanie jednak następuje kryzys, złamanie dotychczasowej, silnej postawy. To właśnie kwestia różnicująca zawodowców i amatorów, pasjonatów od „sezonowców”.
Na pewno nieraz zadawaliście sobie pytanie: jak on/ona to robi, że osiąga takie efekty. Odpowiedź jest niejednoznaczna, ale w ogromnej mierze decydują o tym predyspozycje. Osoba odnosząca porażki, wcale nie musi być leniwa, ponieważ za wszystkie podejmowane przez nas czynności decyduje mózg – struktura niemal niezależna (chociaż nam się wydaje, że jesteśmy panami własnego umysłu). Lenistwo jest jedynie efektem procesów, które zachodzą w odpowiednich partiach mózgu. Jeśli czujesz, że Twój mózg za każdym razem pragnie Cię pokonać, spróbuj zastanowić się, dlaczego tak jest. Być może receptą okaże się poszukanie zupełnie innej dziedziny, w której odnajdziesz prawdziwy, duchowy sens samorealizacji.